Po zakończonej bitwie na jedzenie i posprzątaniu, zostaliśmy wszyscy odprowadzeni wprost pod komnatę już chyba 4 przybyłego. Tym razem udało się nawiązać kontakt, jednak strasznie krótki. Zaraz kazano nam wszystkim wyjść i dać odpocząć Lunie.
Myślałam, że spędzę spokojnie popołudnie. Niestety nie było mi to dane z powodu przybycia straż oraz jakiś złodziejek - tyle udało mi się dowiedzieć na temat od Kristoffa.
Spodziewałam się raczej nudnego przesłuchania, a tam - krew oraz magia! Nie no żart. Aż tak teatralnie nie było. Krew była w śladowych ilościach, magia była w postaci rośllin.
Okazało się, że obie dziewczyny są z Nasturii. Słysząc to słowo od razu przeszły mnie ciarki.
Wraz z prośbą odejścia staruszki oraz zapytaniem czy czegoś nie potrzeba przybyszkom, audiencja się skończyła i każdy się rozszedł do swojego pokoju. No może prawie każdy - Kristoff został poproszony o przyprowadzenie paru służących, a Elsa została z czarno i rudowłosą.
Jako, że nie miałam co robić, chciałam trochę poodwiedzać gości. Niestety blondyn odciągnął mnie od tego pomysłu - dosłownie
– Daj ludziom żyć, kobieto!
– Ale ja chciałam tylko zobaczyć, czy wszystko u niej w porządku! - broniłam się oraz próbowałam wyrwać swoją drobną rękę z uścisku.
– Lekarz do niej zaglądał pół godziny temu!
Jak to można było się spodziewać - mój chłopak wygrał. Udało mu się też namówić na spacer po lesie.
Szliśmy spokojnie jedną z dróg, kiedy trafiliśmy na złamane drzewo oraz wyrytą ziemię prowadzącą w prostej linii do nieszczęsnej sosny. Miałam już się zapytać co tutaj się stało, ale ręka blondyna zatkała mi usta. Spojrzałam na niego, a po chwili w miejsce gdzie patrzył się on. Między drzewami widniał jakiś dziwny kształt. W ostatniej chwili, za nim o mało co nie zostałam pozbawiona ramienia udało mi się ujrzeć dwa paciorkowate oczka łypiące na naszą dwójkę.
Kiedy udało nam się uciec z tamtego miejsca i zatrzymać się w odpowiedniej odległości, oboje dyszeliśmy jak po przebiegnięciu wielkiego wyścigu. Oparłam się o bramę miasta i osunęłam się w dół siadając na brudnej ziemi.
– Ten bałwan przywlókł to jakieś szkaradztwo! - zaczął krzyczeć Kris, kiedy tylko unormował oddech.
– Więc trzeba z nim porozmawiać. - odpowiedziałam starając się wstać.
"I to natychmiast." Dodałam w duchu.
Po nie całym kwadransie byliśmy pod bramami zamku. Stamtąd, biegiem ruszyliśmy w poszukiwaniu białowłosego. Znaleźliśmy go, o dziwo, w swojej komnacie.
— Co ty ulicha ze sobą przyprowadziłeś!? - krzyknęłam napierając na Frost'a.
– Ale o co Ci chodzi? - zapytał widocznie zdezorientowany.
– Czarny piasek, paciorkowate oczy z widoczną rządzą mordu, twoja sytuacja odnalezienia się tutaj. Coś Ci to mówi?
W jednej sekundzie oczy chłopaka stały się wielkości spodków od herbaty i zdążył wybiec z pomieszczenia przy okazji wpadając na Thalię.
– A temu co się stało? - zapytała poprawiając sukienkę.
– No bo szliśmy spokojnie lasem i nagle coś zwierzopodobnego z z czarnego piasku zaczęło się na nas patrzeć i to wszystko się stało w miejscu, gdzie Kristoff go znalazł, więc przyszliśmy do niego. A on od tak wybiegł.
Czarnowłosa poruszyła się niespokojnie i jednak po chwili odezwała się spokojnie.
– Jesteście pewni, że to stworzenie było z piasku?
– Czy ty myślisz, że powariowaliśmy? Nie widziałaś jak Frost wybiegł na informacje na temat tego "czegoś"? - zaczął rzucać oskarżeniami blondym przy okazji przeczesując włosy ze zdenerwowania.
– Nie! Nie mogłam by! Poza tym, chciałam się tylko upewnić, bo też mam pewne domysły. - wytłumaczyła się dziewczyna. - Muszę już iść, a wy lepiej wypijcie coś na uspokojenie, bo jeszcze na serio uznają was za nieobliczalnych.
Kiedy dziewczyna potruchtała na odpowiednią odległość, odwróciłam się do stojącego za mną chłopaka i złapałam go za rękę równoznacznie odciągając go od wyrwania sobie włosów. Chwyciałam ją jeszcze mocniej powoli ciągnąc blondyna w kierunku kuchni, aby zrealizować pomysł Thalii.
Wzięłam osobiście herbatę i skierowałam się w kierunku swojej oraz Kristoffa komnaty w celu wypoczęcia oraz ułożenia swoich myśli.
---------------------------------------------
Hej! Rozdział o dziwo napisany w jeden dzień, do tego w majówkę więc jest na serio szybko xD. (Drogi idioto przypomnij sobie, że ostatni rozdział był 15 kwietnia...).... Dobre jednak nie tak szybko xD
Bez zbędnych formalności - Elsa/Jack zapraszam do pisania! :) Już nie wiem czy ktoś jest za Else czy nie więc pisze o tak :P.
- Ania i Ola C: