dla Amy [*]
__
Arendell,
małe państwo
o zaskakujących krajobrazach
jak i mieszkańcach. Magia jest
tu akceptowana i każdy
chciałby posiadać jakąś
magiczną umiejętność,
którą
mógłby
coś zmienić. Jednak nie każdy
zasługuje na taki dar, który przysługuje nielicznym. Są
nimi wybrańcy, którym sam
wielki księżyc przekazał małą
część swojej mocy. Niektórzy się z nią urodzili, a inni zostali nią obdarowani po śmierci.
Dla niektórych
ta moc jest czymś wyjątkowym, a dla innych przekleństwem, przez które cierpią inni. Niestety nie każdy
ma tyle szczęścia i odkrywa
swoje umiejętności przy kimś kto wie co robić
i jak pomóc
opanować dar. Gdy jest się samemu dzieją się
złe rzeczy i obdarzony czuję się
wyrzutkiem, ale wystarczy jedna osoba, która będzie
przy niej i wesprze ją
w trudnych chwilach. Tak miała
królowa tego pięknego kraju. Elsa nie miała nikogo, kto by ją zrozumiał. Dlatego jedynym rozwiązaniem
było ukrywanie swoich zdolności. Jednak gdy w nieszczęśliwym wypadku prawie straciła swoją siostrę
zrozumiała, że tak naprawdę potrzebowała jej. To dzięki Annie zrozumiała, że
tylko miłość pokona strach.
Wiele myślałam o tym co mi
powiedziała królowa. Jej historia przypominała mi opowieść o zrodzonej,
przeklętej i ożywionym. Hmm, była to stara legenda o dzieciach księżyca
obdarzonych mocą lodu. Każde z nich miało inną historie i czas w którym żył, a
jednak pewnego dnia spotkali się i wtedy nastąpiła ciemność. Jednak to tylko
legenda i nie sądzę, że dotyczy ona Elsy. Z tego co mi mówiła, nie miała
styczności z kimś o podobnej mocy, albo mi nie mówiła…
***
Często zastanawiałam się, jak żyje
się w zamku. Jak wyglądają te fikuśne ozdoby i dywany oraz komnaty. Nie
sądziłam, że kiedykolwiek będę miała okazję spędzić noc w takim zamku. Zaraz po
tym jak uleczyłam Willow i porozmawiałam z królową o przeszłości, poczułam
zmęczenie. W końcu zużyłam dużo energii na obronę i uleczenie mojej płomiennej
towarzyszki, a najbliżej księżycowe kwiaty rosną w moim starym domu. Elsa
zauważyła to i zaproponowała, że odprowadzi mnie do komnaty, gdzie będę mogła odzyskać
siły. Pomieszczenie okazało się być ogromne i
gustownie urządzone, choć dla mnie z lekkim przepychem.
- Mam nadzieję,
że szybko nabierzesz sił i niczego ci tu nie zabraknie. Jeśli będziesz czegoś
potrzebować, wystarczy, że poprosisz. – powiedziała królowa, kiedy ja
podziwiałam wystrój.
- Dziękuję wasza
wysokość. – ukłoniłam się i uśmiechnęłam się do Elsy, a ta wyszła i zostałam
sama. Tak jak rok temu, zupełnie sama. Westchnęłam tylko i usiadłam na łóżku,
olbrzymim łożu z baldachimem. Nie przywykłam do takich wygód, przeważnie sypiam
albo na ziemi, albo twardym łóżku, a to dla mnie zbyt dużo. Podniosłam się
szybko i zaczęłam swoje czary. Z rąk zaczęły mi wyrastać pnącza które zaczęły
tworzyć coś na kształt wielkiej łzy, którą jakby przykleiłam do sufitu.
Utworzyłam wejście do mojej kołyski i uformowałam ją w taki sposób, że mogę
spokojnie do niej wejść i położyć się. Zgarnęłam z królewskiego łoża tylko małą
poduszkę i narzutę, która posłuży mi jako kołdra. Z uśmiechem na ustach weszłam
do mojej kołyski i ułożyłam się wygodnie na plecach. Spojrzałam do góry i tuż nad swoją głową,
wśród pnączy stworzyłam masę moich kwiatów, które swoim delikatnym pyłkiem
ukołysały mnie do snu, jak księżyc, który świeci za oknem i pilnuje swoich
dzieci….
***
Obudziły mnie
pierwsze promienie wschodzącego słońca, które od razu przypomniało mi o mojej
towarzyszce. Szybko wstałam wyszłam z mojej kołyski i pobiegłam w stronę
komnaty Willow. Nie była daleko, więc szybko znalazłam się obok mojej
pacjentki. Tak jak przypuszczałam potrzebowała czegoś na ból, więc podałam jej
dzwoneczka księżycowego, który jest lekarstwem na każdy rodzaj bólu fizycznego.
Zjadła kwiat, niechętnie, ale zjadła. Chwilę porozmawiałyśmy, ale czułam, że
niezbyt klei się rozmowa, więc wyszłam zostawiając ją samą.
Postanowiłam
zwiedzić zamek i okoliczny ogród, którego najbardziej byłam ciekawa. Chodziły
legendy, że to właśnie tutaj można spotkać lodowy kwiat. Jest to kwiat, który
został stworzony przez człowieka, a nie matkę naturę. Podobno sama królowa stworzyła
ten kwiat i tylko ona może go dotykać, ponieważ jest stworzony z lodu, a tylko
ona ma tak niską temperaturę ciała, że się nie topi. Dlatego ten kwiat jest tak
wyjątkowy, a ja mam wielką ochotę go zobaczyć. Jedyny problem w tym, że nie
wiem, gdzie znajduje się ogród. Przeszłam zamek wzdłuż i wszerz, ale nigdzie
nie widziałam przejścia do ogrodu. Mijała mnie służba wielokrotnie pytając, czy
nie mam ochoty zjeść śniadania, ale ja ciągle odmawiałam tłumacząc się, że wolę
zaczekać, aż wszyscy wstaną. Od królowej Elsy wiem, że w zamku jest ostatnio
coraz więcej gości z przeróżnymi zdolnościami. Nie wiem czy to nic
nadzwyczajnego, czy przypadkiem nie zbliża się coś strasznego, a księżyc stara
się nas zebrać w jednym miejscu, żebyśmy razem podołali tej próbie.
Tak jak mówiłam, obeszłam cały
zamek, no prawie. Właśnie idę do ostatnich drzwi, które przykuły moją uwagę.
Nie wyglądały jak drzwi do sypialni, ani jakiegoś ważnego pomieszczenia, ale
były ozdobione w kwiaty. Róże, lilie, konwalie, dalie, astry, a co
najważniejsze w lodowy kwiat. Lekko pchnęłam drzwi, a moim oczom ukazał się
piękny i zadbany ogród. Pełno w nim było pospolitych jak i rzadkich kwiatów.
Ogród królewski jest olbrzymich rozmiarów oraz jest pełen przeróżnych kwiatów,
które gdy tylko weszłam, zaczęły do mnie mówić. Każdy z osobna prosił o chwilę
uwagi, ale ja musiałam iść dalej, coś ciągnęło mnie w stronę najdalszego zakątka
ogrodu. Czułam magię, która płynęła z tamtej strony i aż sama prosiła się, żeby
do niej podejść. Zbliżając się, czułam, że temperatura spada.
- Przydałaby się
Willow. – szepnęłam, a z moich ust wydobyła się para. Nie przykuła na długo
mojej uwagi, ponieważ przed sobą zobaczyłam coś niezwykłego. Pole pełne lodowych kwiatów. Kwiat, który jest najbardziej majestatyczny, a wygląda jak śnieżynka. Łodyżka
wydaje się być zrobiona z lodu. Niezwykłe, a do tego żywe. Słyszę jak do mnie
mówią, jak pragną uwagi. Nikt się nimi nie zajmuje z wyjątkiem królowej, bo
tylko ona jest w stanie spełnić ich zachcianki. Chcą latać, wypuścić całą swoją
magię.
- Proszę, to dla
was, lećcie. – szepnęłam i położyłam swoje dłonie na ziemi. Przesłałam swoją
energię w ich stronę. Czułam ich radość, a chwilę potem poleciały. Naprawdę. Kwiat
odczepił się od łodyżki i poleciał do góry, zostawiając za sobą płatki śniegu,
które wydostawały się jakby od tych kwiatów. To jest piękne.
- Nie
wiedziałam, że one tak potrafią. – usłyszałam za sobą głos i jak najszybciej
odwróciłam się.
- Potrafią
jeszcze więcej tylko trzeba umieć słuchać. – uśmiechnęłam się do królowej i
razem z nią oglądałyśmy jak kwiaty lecą do góry, a potem zmieniają się w płatki
śniegu.
- Przyszłam
zaprosić cię na śniadanie. Na pewno jesteś głodna, a przy okazji poznasz
wszystkich gości, którzy przybyli do zamku.
- Z
przyjemnością przyjmę zaproszenie, a czy moja towarzyszka również idzie z nami?
– spytałam otwierając drzwi przed Elsą.
- Oczywiście,
już na nas czeka razem z wszystkimi. – uśmiechnęła się pokazując swoje śnieżnobiałe
zęby. Wtedy przyjrzałam się jej dokładniej. Jej platynowe włosy pięknie
pasowały do błękitnych oczu, a jej blada skóra odziana jest w zjawiskową suknię, która wydaje się być zrobiona z lodu. Spojrzałam na siebie, wciąż mam na
sobie swoją starą bordową suknię, która uszyła mi babcia. Nie pasuje za bardzo
na królewski dwór, ale jeśli trochę się wysilę …
Skupiłam się na kształcie i kolorze
oraz na materiale jaki ma powstać. Przyłożyłam dłoń do mojej starej sukienki i
poczułam jak rośliny zaczynają oplatać moje ciało. Suknia zaczęła się zmieniać.
Powstawało wiele falbanek w kolorze ciemnej zieleni, a rękawy wydłużyły się. Powstała
skromna, ale piękna suknia idealna dla mnie.
- W zieleni ci
do twarzy. – podsumowała królowa, gdy tylko zobaczyła zmianę w moim ubiorze.
- Dziękuję wasza
wysokość – ukłoniłam się i poprawiłam zagubiony kosmyk włosów, które szybko spięłam w wysoką kitkę. Zobaczyłam, że zbliżamy się do wielkich drewnianych
drzwi, które zapewne prowadzą do jadalni. Nagle poczułam jak cała odwaga mnie
opuszcza, a pozostał jedynie strach przed tym jak ocenią mnie inni. Otworzono przed
nami ciężkie wrota, które odsłoniły wielkie pomieszczenie w którym znajduje się
marmurowy kominek. Okna oświetlają całe pomieszczenie po środku którego
znajduje się wielki stół, przy którym znajduje mnóstwo osób. Część z nich już
widziałam gdy razem z Willow postawiono nas przed sądem królewskim za kradzież.
Zobaczyłam również moją towarzyszkę z Nasturii
, która wesoło gawędziła z jakąś blondynką. Wszyscy jednak przestali rozmawiać,
gdy weszłam razem z królową.
- Moi drodzy,
poznajcie Gabrielę Swan. – ukłoniłam się i czekałam, bo tylko to mi pozostało.
______________
Tak jak widzicie, rozdział czeka na przeczytanie.
Cieszę się, że dalej piszemy i możemy dzielić się z wami naszą wyobraźnią.
Niestety wakacje się kończą i zaczyna szkoła,
niektórzy kontynuują swoją naukę w kolejnych kasach,
a inni zmieniają szkołę.
Ja postanowiłam się wam pochwalić
dostałam się na studia do Wrocławia i to z pierwszego sortu! ;-D
czas na 7 godzin autokarem co jakiś czas :-P
Życzę wam udanej końcówki wakacji oraz super roku szkolnego,
powodzenia w szkole i ewentualni w dostaniu się do wymarzonej szkoły ;-)
mam nadzieję, że te wakacje wam się udały, a następne przyjdą szybko ;-)
Oddaję internetowe pióro następnej osobie i życzę weny ;-)