Kiedy otworzyłam swoje oczy, było bardzo ciemno i na zewnątrz, i w środku. Próbowałam usiąść, ale nic z tego, byłam zbyt słaba. Musiałam czekać, aż ktoś w końcu łaskawie przyjdzie do mnie.
Mijały sekundy, minuty, godziny i ciągle nikogo nie było, eh, życie. Spojrzałam na okna. Były ogromne! Nigdy takich chyba nie widziałam... Spojrzałam przez nie. Pewnie jest już siódma rano, ponieważ słońce zaczęło wschodzić. Wyłaniające się słońce jest cudowne, wygląda jak wielka kula ognia i to jest cudowne. Daje nadzieję na lepszy dzień, chociaż i tak wiem, że będzie gorszy.
Moje przemyślenia przerwało skrzypienie ciężkich, dębowych drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę, a moim oczom ukazała się niska rudowłosa dziewczyna o kobiecych kształtach. Hmm... z tego, co kojarzę, to, to jest Gabriela.
– O... obudziłaś się! – w jej zielonych oczach było widać ulgę, jak i szczęście. – Hmm... - mruknęłam cicho, jej optymizm aż boli... i chyba dało się to wyczuć w moim głosie. Ruda podeszła do mnie i spojrzała na moją głowę, widać, że się martwiła, a ja dopiero teraz się skapnęłam, że mam tam opatrunek. Dotknęłam go i syknęłam z bólu. – Nie, nie dotykaj... – spojrzała na mnie z troską – Rana jeszcze się goi... nie powinnaś wykonywać żadnych gwałtownych ruchów... i najlepiej by było, gdybyś nigdzie nie wychodziła... – Nie miałam nawet zamiaru – prychnęłam.
Dziewczyna zachichotała delikatnie. Wystawiła dłoń a na jej dłoni wyrosła jakaś roślina, co było bardzo dziwne... Ona takie coś robiła? Hm... Nie pamiętam... zresztą, nieważne.
Łodyga tej rośliny była jakby pnączem, na których rosły niebiesko-fioletowe kwiaty z białymi kreskami. Płatki tych majestatycznych kwiatów były lekko zwinięte, ale tego praktycznie nie było widać. Jednym słowem ,,cud roślinka doniczkowa''.
– Masz – zerwała jeden kwiat i mi go podała – Zjedz, chociaż trochę przestanie boleć cię głowa
– Musze? – niechętnie spojrzałam na kwiatka.
– Jeśli wolisz cierpieć, to spoko ...– już miała zgnieść roślinę ale jej przerwałam.
– Stój! ....– westchnęłam – No okej...
Niechętnie wzięłam kwiat do ręki i skosztowałam go. W smaku był okropny, fuj!
Zaczęłam rozmawiać z Gabrielą, jednak nie było to jakoś super interesujące. Po jakiś dwudziestu minutach musiała pójść zostawiając mnie samą. Niespodziewanie ktoś wszedł do moich drzwi. Była to blondynka o bardzo bladej cerze, miała zwiewną sukienkę do kolan obsypaną kryształkami lodu i nie miała butów.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zemdlałam.
Zaczęłam rozmawiać z Gabrielą, jednak nie było to jakoś super interesujące. Po jakiś dwudziestu minutach musiała pójść zostawiając mnie samą. Niespodziewanie ktoś wszedł do moich drzwi. Była to blondynka o bardzo bladej cerze, miała zwiewną sukienkę do kolan obsypaną kryształkami lodu i nie miała butów.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zemdlałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo, przepraszam za krótki rozdział (miał być dłuższy i ciekawszy ._.'') ale nie było czasu.... pojechałam na 2 tyg do Chorwacji. I jeszcze dostałam pieska ^^ tylko,.,. szkoda, że ona (Amy) jest chora :') ma kroplówkę i w ogóle... zero życia :') rokowania są słabe, bardzo słabe, małe szanse na przeżycie :')
Amy |
Ps: Jestem na telefonie i gdzieś może byc jakiś błąd, np: zabraknie końcówki ''ą'' '''ę'' ''ż'' ''ć'', bo niestety mam mało czasu.
Rozdział ciekawy, mimo że jakoś niewiele się w nim działo ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda Amy :( Życzę jej szybkiego powrotu do zdrowia!
Przepraszam, ze krótki i nic nie dodawał do fabuły ale naprawdę nie mam sił....
UsuńHmmm, po części jestem zła, a po części jest mi smutno.
OdpowiedzUsuńZła bo krótki rozdział i nic się nie dzieje, a smutno mi, bo zdążyłam ją polubić, wiem jak bardzo ci zależało na piesku, mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje i potem nie da ci żyć za to co zrobiłaś :-P
czyli teraz mła....hmmm to zabieram się do pisania ;-)
Super rozdział. Jak zwyke zresztą (jestem tu nowa). Szkoda mi twojego pieska :-(
OdpowiedzUsuń