Spodziewałam się raczej, że ta misja będzie nuda i bardzo poważna. Cóż, myliłam się, i to bardzo.
Na miejscu przywitali nas o dziwo gościnnie, mimo takiego niespodziewanego "możemy tutaj się przespać? Będziemy grzeczni!", ale w porównaniu z dwoma kolejnymi gośćmi to byłyśmy niczym.
Już pierwszego dnia Vanessa mi wytłumaczyła, że tymi dziećmi zimy co ma chronić są Jack Frost, zaś drugiego jeszcze szuka. Widziałam w jej oczach brak powagi co do chłopaka. Musiała go już wcześniej znać tylko się nie chwaliła.
Jedno co mnie zastanawiało to, że to nie on ostatnio przypadkiem pokonał Mroka? Zapytałam się o to dziewczyny, a ta wyskoczyła mi z historyjką jak to wróg rośnie w siłę i tak dalej. W połowie monologu już zupełnie nie słuchałam i normalnie wyszłam z jej pokoju. Wiedziałam, że dziewczyna się nie obrazi. Wie, że mam niepotwierdzone przez lekarza, a przez nią ADHD i nie umiem słuchać dłuższych przemówień.
Co do ludzi w zamku. Bardzo polubiłam się z rudowłosą. Miała tak samo jak ja młodzieńczą duszę. Razem latałyśmy i się wygłupialiśmy kiedy Van miała chwile powagi - czyli prawie cały czas.
Raz dzięki prośbie Ani, królowa wyczarowała nam śnieg w holu. Tarzałyśmy się gorzej niż dzieci, a śmiech było chyba słychać w całym pałacu.
- Dzieci - usłyszałam głos zza mnie. Nadal się śmiejąc odwróciłam się do czerwonowłosej.
- Dorosła się znalazła, patrzcie no! - zaśmiałam się, tworząc kulkę ze śniegu i rzucając nią w dziewczynę.
Ta tylko złapała ją w locie i od razu rozpuściła w dłoni. Wytarła rękę i schowała się do komnaty zanim zdążyłam zbombardować resztą moich naboi. Chciałam wlecieć do pokoju, ale dziewczyna już na tyle mnie zna, że zabarykadowała drzwi... Gupi gupek. Plan B: prośby.
- Zostań moją chusteczką! - krzyknęłam opierając się o drzwi od pokoju mojej niedoszłej ofiary.
- Nie dam ci się wydmuchać! - usłyszałam tylko i skrzypienie otwieranych drzwi.
Wiedziałam, że dziewczyna mnie nie słyszy więc odpuściłam i wróciłam do poprzedniej czynności.
Wiele nie zaśnieżyłyśmy z Anną z powodu przyjścia jej chłopaka, narzeczonego lub męża. Ulotniłam się z myślą zazdrości, że dziewczyna ma kogoś kto ją kocha. Na szczęście było to tylko minutowe załamanie. Wyleciałam na dach aby odetchnąć świeżym powietrzem.
Siadając na dachu jednej z wieżyczek dostałam znowu ataku rozmyślania. Podsumowałam swoje dotychczasowe życie. Moi rodzice nie żyją, poznałam przyjaciela który okazał się być wierny mojemu wrogowi, mam przyjaciółkę która jest demonem, jestem na misji razem z nią w celu odnalezienia dzieci zimy, która zadecyduje o losach świata.
Krzyk z dołu i ruchy straży królewskiej wyrwały mnie z wewnętrznego monologu. Wychyliłam się delikatnie spoglądając na wyżej wymienionych ciągnących jakieś dwie, nie przytomnie dziewczyny. Postanowiłam sprawdzić co się stało, wiec wróciłam do pałacu.
Wchodząc do korytarza głównego przed oczami śmignęła mi rudo i czerwonowłosa czupryna. Podążyłam za nimi, aż do sali tronowej. Tam siedziała już księżniczka Anna i Vanessa.
- Dzieje się, w Arendelle się dzieje! - okrzyknęła, siadając na tron widocznie przygotowany dla niej.
- O co chodzi? - zapytałam Van wieszając się przy okazji jej na szyi.
- Kristoff widział na mieście, jak straż aresztuje dwie dziewczyny za kradzież. Zaraz tu będą, na przesłuchaniu! - odpowiedziała za dziewczynę, rudowłosa.
W tym samym czasie do sali weszła królowa uśmiechając się pogodnie jak na władczynię przystało.
- Usiądźcie - powiedziała do nas pokazując na sofę znajdującą się pod portretem obecnej rodziny królewskiej.
Poczułam szarpnięcie za ramię i już siedziałam na wcześniej wskazanej kanapie. Huk drzwi walących o ścianę wystraszył mnie na tyle, że delikatnie podskoczyłam.
Dwóch strażników prowadziło już wcześniej przez mnie widziane dziewczyny, a za nimi szła staruszka wymachując czym kijopodobnym. Kobieta coś krzyczała pod adresem dziewczyn, ale sam widok tej sytuacji sprawiał, że o mało co nie wybuchałam śmiechem.
Do śmiechu już mi nie było kiedy jeden ze strażników popchnął czarnowłosą, że rozcięła sobie głowę. Tak się nie traktuje ludzi! Nawet jeżeli coś zrobili!
- To nie prawda! – krzyknęła, jednak zaraz została uciszona. Przez to dziewczyna tak zarobiła, że uderzyła głową o podłogę.
Jej towarzyszka krzyknęła i zaraz doczołgała się do poszkodowanej. Czułam się jakby oglądałam egzekucję. Kiedy mężczyzna zamachnął się na rudowłosą, nagle z ziemi wyrosły wielkie pnącza oddzielające oskarżone od strażników. Nie powiem, na serio 12 metrowe zielone coś robi wrażenie.
Idealna cisza zapanowała w pomieszczeniu dając czas na zajęcie się ranną przez drugą.
- Wszystko okej? – Kiedy czarnowłosa próbowała się podnieść jej "pielęgniarka" zabroniła. – Musisz siedzieć, to może być wstrząs mózgu. – nic nie powiedziała tylko westchnęła zrezygnowana i spojrzała na nas.
- Dorosła się znalazła, patrzcie no! - zaśmiałam się, tworząc kulkę ze śniegu i rzucając nią w dziewczynę.
Ta tylko złapała ją w locie i od razu rozpuściła w dłoni. Wytarła rękę i schowała się do komnaty zanim zdążyłam zbombardować resztą moich naboi. Chciałam wlecieć do pokoju, ale dziewczyna już na tyle mnie zna, że zabarykadowała drzwi... Gupi gupek. Plan B: prośby.
- Zostań moją chusteczką! - krzyknęłam opierając się o drzwi od pokoju mojej niedoszłej ofiary.
- Nie dam ci się wydmuchać! - usłyszałam tylko i skrzypienie otwieranych drzwi.
Wiedziałam, że dziewczyna mnie nie słyszy więc odpuściłam i wróciłam do poprzedniej czynności.
Wiele nie zaśnieżyłyśmy z Anną z powodu przyjścia jej chłopaka, narzeczonego lub męża. Ulotniłam się z myślą zazdrości, że dziewczyna ma kogoś kto ją kocha. Na szczęście było to tylko minutowe załamanie. Wyleciałam na dach aby odetchnąć świeżym powietrzem.
Siadając na dachu jednej z wieżyczek dostałam znowu ataku rozmyślania. Podsumowałam swoje dotychczasowe życie. Moi rodzice nie żyją, poznałam przyjaciela który okazał się być wierny mojemu wrogowi, mam przyjaciółkę która jest demonem, jestem na misji razem z nią w celu odnalezienia dzieci zimy, która zadecyduje o losach świata.
Krzyk z dołu i ruchy straży królewskiej wyrwały mnie z wewnętrznego monologu. Wychyliłam się delikatnie spoglądając na wyżej wymienionych ciągnących jakieś dwie, nie przytomnie dziewczyny. Postanowiłam sprawdzić co się stało, wiec wróciłam do pałacu.
Wchodząc do korytarza głównego przed oczami śmignęła mi rudo i czerwonowłosa czupryna. Podążyłam za nimi, aż do sali tronowej. Tam siedziała już księżniczka Anna i Vanessa.
- Dzieje się, w Arendelle się dzieje! - okrzyknęła, siadając na tron widocznie przygotowany dla niej.
- O co chodzi? - zapytałam Van wieszając się przy okazji jej na szyi.
- Kristoff widział na mieście, jak straż aresztuje dwie dziewczyny za kradzież. Zaraz tu będą, na przesłuchaniu! - odpowiedziała za dziewczynę, rudowłosa.
W tym samym czasie do sali weszła królowa uśmiechając się pogodnie jak na władczynię przystało.
- Usiądźcie - powiedziała do nas pokazując na sofę znajdującą się pod portretem obecnej rodziny królewskiej.
Poczułam szarpnięcie za ramię i już siedziałam na wcześniej wskazanej kanapie. Huk drzwi walących o ścianę wystraszył mnie na tyle, że delikatnie podskoczyłam.
Dwóch strażników prowadziło już wcześniej przez mnie widziane dziewczyny, a za nimi szła staruszka wymachując czym kijopodobnym. Kobieta coś krzyczała pod adresem dziewczyn, ale sam widok tej sytuacji sprawiał, że o mało co nie wybuchałam śmiechem.
Do śmiechu już mi nie było kiedy jeden ze strażników popchnął czarnowłosą, że rozcięła sobie głowę. Tak się nie traktuje ludzi! Nawet jeżeli coś zrobili!
- To nie prawda! – krzyknęła, jednak zaraz została uciszona. Przez to dziewczyna tak zarobiła, że uderzyła głową o podłogę.
Jej towarzyszka krzyknęła i zaraz doczołgała się do poszkodowanej. Czułam się jakby oglądałam egzekucję. Kiedy mężczyzna zamachnął się na rudowłosą, nagle z ziemi wyrosły wielkie pnącza oddzielające oskarżone od strażników. Nie powiem, na serio 12 metrowe zielone coś robi wrażenie.
Idealna cisza zapanowała w pomieszczeniu dając czas na zajęcie się ranną przez drugą.
- Wszystko okej? – Kiedy czarnowłosa próbowała się podnieść jej "pielęgniarka" zabroniła. – Musisz siedzieć, to może być wstrząs mózgu. – nic nie powiedziała tylko westchnęła zrezygnowana i spojrzała na nas.
Przyglądając się każdemu po kolei przez kilka sekund kruczowłosa czekała w ciszy na odzew królowej. Ta przyglądała się przenikliwie im obu, po czym po chwili się odezwała.
- Zapłaćcie jej za ten chleb i odprowadźcie do wioski. Sama się zajmę naszymi złodziejkami. – babka razem ze strażą wyszła zostawiając nasze osoby same.– Byłabym wdzięczna gdybyś usunęła te pnącza zanim sufit zwali się nam na głowy.
Dziewczyna kiwnęła głową i przemówiła do rośliny. Ta jej posłuchała i wróciła do ziemi zostawiając po sobie jedynie ślad na marmurze. Po chwili dziewczyna przedstawiła siebie i towarzyszkę tłumacząc, że oskarżenia są w połowie wysnute z umysłu szalonej staruszki.
Krótka pogawędka zakończyła się prośbą o rzeczy potrzebne do uleczenia czarnowłosej
- Wierzę ci, jednak nigdy was tu nie widziałam. Skąd pochodzicie? – królowa już z milszym nastawieniem spojrzała w naszą stronę.
Dziewczyna kiwnęła głową i przemówiła do rośliny. Ta jej posłuchała i wróciła do ziemi zostawiając po sobie jedynie ślad na marmurze. Po chwili dziewczyna przedstawiła siebie i towarzyszkę tłumacząc, że oskarżenia są w połowie wysnute z umysłu szalonej staruszki.
Krótka pogawędka zakończyła się prośbą o rzeczy potrzebne do uleczenia czarnowłosej
- Wierzę ci, jednak nigdy was tu nie widziałam. Skąd pochodzicie? – królowa już z milszym nastawieniem spojrzała w naszą stronę.
***
Leżałam w komnacie przydzielonej przez królową analizując jeszcze raz co się wydarzyło na audiencji. Wyczarować pnącze nie da się o tak. To musi być dziecko ziemi. Postanowiłam się zapytać dokładnie Vanessy, ona tam dużo czytała, ale już spała. O dziwo w przeniesieniu ją do jej sypialni zaoferował się Jack który nawet nie wiadomo kiedy pojawił się na sali. Nie było nic do roboty, czy nawet wartego uwagi więc wróciłam do swojego pokoju. Robi się co raz ciekawiej!
----------------------------------
Hyhyhyhyhyhyh...... Wy wiecie jak ja was kicham? ;**
A tak na serio.
*chwila świerszczy*
Od nowa kolejka! Dziękuje dobranoc byliście boscy niczym rodzinka.pl! xD*ukłon*
- Ola i Thalia
No, nie powiem, dość to wszystko.......ciekawe XD
OdpowiedzUsuńhaha, ADHD - chyba moje :-P
OdpowiedzUsuńciekawie się dzieje ^.^
czekam na nn :-)
Do napisania,
Kisielek :-D
Sie dzieje... Tyle na raz! JA TAK CHCE! ŚNIEG W SALONIE! Super rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Pozdro i weny :*