piątek, 27 listopada 2015

4. Przemyśl moją propozycje


Powietrze o drażniącym zapachu siarki przeszył mój krzyk bólu. Jeden z koszmarów wbił swoje ostre jak igły zęby w moje ramie, z którego natychmiast trysnęła rubinowa krew i zaczęła spływać strumieniami po mojej ręce.
Z wrzaskiem walnęłam stworzenie z pięści w pysk, a ono odleciało na kilka metrów, rozbiło się o ścianę i została po nim tylko kupka czarnego piachu.
  - Jesteś bardzo nie uprzejma, nie niszczy się cudzych własności – zaśmiał się Czarny Pan stojący za mną.
Zamachnęłam się i w jego kierunku zaczęły lecieć lodowe sople. Mrok tylko pstryknął palcami, a one zmieniły się w małe kryształki.
- Proszę cię, taka osłabiona smarkula jak ty nic mi nie zrobi – zakpił
- Módl się, żebym nie odzyskała sił, bo będziesz miał przesr….! – ale mi przerwał
- Oj, oj, oj, taka śliczna dziewczyna, a tak brzydko przeklina – zacmokał

Mnie natomiast zaczęło okrążać coraz więcej koszmarów. Nad moimi dłońmi zaczęła błyszczeć błękitna poświata. Zaczęłam ciskać w czarne konie lodowymi pociskami.
- Po co to wszystko? – Mrok zmaterializował się kilka metrów przede mną – Nie chcę cię zabić, ja tylko proponuję ci, abyś dołączyła do mnie i pomogła zniszczyć strażników, a potem zdobyć świat! – uniósł ręce w górę

- A moja odpowiedź po raz tysięczny brzmi, NIE! – wrzasnęłam niszcząc koszmar, który chciał się na mnie rzucić.

- Dlaczego aż tak ci na nich zależy? Przecież  ich nie obchodzisz, zapomnieli o twoim istnieniu. Może zaprzeczysz drogo Luno Cristal, strażniczko wiary! – te słowa zaczęły dzwonić mi w uszach.
- O nie, to ty mnie uwięziłeś! – zaatakowałam, ale on osłonił się  – To ty sprawiłeś, że uznali mnie za martwą i o mnie zapomnieli! – kolejny odparty cios.

- Czepiasz się szczegółów – potrząsnął ręką, jakby chciał odgonić muchę.
Ok, teraz już się wkurzyłam. Emocje wzięły górę. Moje oczy zaświeciły na biało, a w pomieszczeniu zaczęła rozpętywać się burza śnieżna. Wzniosłam się w powietrze i zaczęłam rzucać lodowymi promieniami w Czarnego Pana. Kilka razy udało mi się go trafić, ale nie robiło to na nim dużego wrażenia.

 - Dość! Tak nie będziemy się bawić – klasnął dwa razy w dłonie. Nagle na moich nadgarstkach i kostkach pojawiło się coś okropnie palącego w skórę. Spojrzałam tam i zobaczyłam emanujące czernią liny.

 - Aaaaaaaaa! – wrzasnęłam, gdy zaczęły mocniej piec i pociągnęły mnie w dół powalając na ziemie. Koszmary rzuciły się na mnie z rykiem. Zaczęły mnie gryźć, drapać i kopać. Próbowałam się obronić, ale było ich zbyt dużo. Nagle postawiły mnie na klęczki i przytrzymały tak, że nie mogłam się ruszyć.
 - Wystarczy! – Mrok zmaterializował się tuż koło mnie – Wiesz, zapomniałem powiedzieć, odwiedziła nas pewna bardzo miła osóbka – pstryknął palcami, a kilka metrów przede mną, z kupki koszmarnego piachu wyłoniła się…….O nie!

  - Iris! – krzyknęłam, a dziewczyna spojrzała na mnie przerażonymi oczami – Iris! Siostrzyczko, nic ci nie jest!? – po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

 - Luna, nie wież mu! Nie słuchaj go!  - próbowała się uwolnić – Nie przejmuj się mną, poradzę sobie! – krzyczała
 - Och, jaka wzruszająca scenka! Dwie siostry znów razem – Książe koszmarów zaśmiał się złowieszczo.
      
 - Błagam, zostaw ją! – krzyknęłam zapłakana

 - Zróbmy tak – spojrzał na mnie – ty znajdziesz pozostałą dwójkę dzieci zimy, przekonasz ich do przejścia na moją stronę, a ja z największą przyjemnością uwolnię twoją siostrę, obiecuję, że nie spadnie jej włos z głowy – mówił powoli – Jeśli nie! – powiedział donośnie – Przysięgam, że będziesz patrzeć, jak ginie w męczarniach, a ty wkrótce do niej dołączysz!

Spuściłam głowę roniąc łzy rozpaczy. I co ja mam teraz zrobić? Nie chcę skrzywdzić strażników, są dla mnie jak rodzina, pomimo, że o mnie zapomnieli. Na siostrze też mi zależy, kocham ją całym moim sercem! Co robić, co robić!?

 - Dość! Błagam! – wybuchłam płaczem. Nagle poczułam mocne szarpnięcie i zobaczyłam ostre, białe światło. Nie byłam do tego przyzwyczajona, więc zacisnęłam powieki. Zamrugałam, by oczy przyzwyczaiły się do światła. Spostrzegłam, że nie krępują mnie liny, koszmary też zniknęły. Leżałam na śniegu gdzieś na leśnej polanie. Nade mną pojawił się Mrok z dumną miną.

- Przemyśl moją propozycję – i rozpłynął się. Z trudem podniosłam się na równe nogi i zaczęłam iść przed siebie. Co chwilę próbowałam wznieść się w powietrze, ale po przeleceniu kilku metrów opuszczały mnie siły i znów lądowałam na miękkim śniegu. Szłam już kilka godzin, krew lała się ze mnie strumieniami, a ja czułam się coraz słabiej. Zobaczyłam, że przede mną znajduję się zamek ogrodzony kamiennym murem. Kiedy tam doszłam, zwinęłam dłoń w pięść i walnęłam nią w bramę trzy razy, po czym odsunęłam się kilka kroków w tył. Odwróciłam się, by zobaczyć, czy nie śledzi mnie jakiś koszmar. Jednak zobaczyłam tylko las i ścieżkę z mojej własnej krwi.  Nagle mój wzrok zaczął się rozmazywać. Po pewnej chwili brama otworzyła się,  a ja dostrzegłam rozmazane sylwetki czterech osób. Na pewno byli to dwaj mężczyźni i dwie dziewczyny. Obraz coraz bardziej się rozmazywał.
- Bła-agam, pomocy – wydusiłam z trudem. Potem pamiętam tylko upadek na śnieg, a potem już tylko koszmary, w których widziałam śmierć mojej siostrzyczki.


Witajcie! Mam nadzieję że rozdział się podobał ^^
Następny rozdział piszę Willow! PAPA! <3
 
~Luna
                            
 


5 komentarzy:

  1. Cuuuuuuuuuuuuuuudny rozdział ^^ zresztą pisałam ci już ... Luno ^^

    a teraz ja ... ;---; .... zepsuję opko ;--;

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow... po prostu cudo! I nie willowe nie zapisujesz tego opka ^^
    Czekam na next
    Weny
    Pozdrawiam~Snowmoon

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pytanie XD to w końcu jaka pora roku jest w opku? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZImaaaaaaa ,!!!!! XD
      Królowa wróciła z rekolekcji! XD

      Usuń
    2. A nie mówiłam Willow! Wiedziałam, że zima <33

      Usuń

Do Anonimków!
Jeśli piszecie komentarz, prosimy was o podpisy w dowolnym miejscu w komentarzu.
Pozdrawiamy!
~Elsa
-Jack
~Ania
-Kriss