niedziela, 29 listopada 2015

5. Sierociniec jest zły... jeszcze gorszy jest sierociniec w Naturii

 Ciemność, taka zimna i ciepła równocześnie... Taka jasna i ciemna ... Ciemność tylko to widziałam. Jedyne co pamiętam to, to, że byłam w sierocińcu. Tak dokładniej to byłam w ogrodzie, gdzie zimny, zimowy wiatr muskał mnie po twarzy zaczerwieniając moje policzki.
     Obudziłam się w ciemnym, zimnym oraz lepkim miejscu. Znowu zamknięto mnie w piwnicy? Chyba tak... Już trzeci raz w tym tygodniu! Zabiję ich! 
Niedługo potem drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazała się kobieta o średniej długości brązowych, kręconych włosach i niebieskich jak niebo oczach - to była pani Róża. Jedyna osoba która mnie rozumie. Tylko ona wie, jak się czuję w tym przeklętym i cholernym miejscu.
- Co tu robisz?-zapytała swoim melodyjnym głosem.
- Chciałabym wiedzieć! Znowu mnie zamknęli w piwnicy! MAM TEGO DOŚĆ! - wrzasnęłam.
- Powinnaś iść z tym do dyrektora placówki... ja ci nie mogę pomóc, a chciałabym...-odpowiedziała uspokajając mnie.
- Po co?! Aby było jeszcze gorzej!? Nie dziękuję! - ponownie krzyknęłam.
Miałam dość, czy ja pragnę dużo?! Ja tylko chcę być traktowana jak normalny człowiek! Czy to naprawdę aż tak dużo?!
    Niedługo potem doszłam do swojego pokoju, były tam moje współlokatorki, najgorsze osoby w tej placówce.
- Przyszła sierota! Podobała się wizyta w piwnicy?- zakpiła jedna. 
To była Agata. Ma długie proste blond włosy, blado-zielone oczy, które zawsze miała zatuszowane tuszem do rzęs, a na twarzy miała (pewnie) półtorej kilo tapety.
- Taa... kto by nie chciał zwiedzać po raz trzeci piwnicy?-zaśmiała się druga.
Była to Katarzyna, największa diwa i słodka ,,niewinna'' dziewczynka, która oczywiście jest pupilkiem (prawie) każdego wychowanka. Ma krótkie, lokowane ognisto-rude włosy, brązowe włosy i tak jak Agata półtorej kilo tapety na twarzy.... a może dwa kilo.
- Przymknijta się! -warknęłam na nie.
- Agata, idziemy, bo jeszcze ona nas czym zarazi... fuj! - wzdrygnęła się Katarzyna, po czym wyszły śmiejąc się.
Zostałam sama, zresztą jak zwykle. Usiadłam na obrzydliwie różowym łóżku, jednak po chwili zeszłam z niego. Schyliłam się pod tą różową kreaturą (XD) i wyciągnęłam starą, startą i brudną walizkę, na której znajdował się napis ,, Kornelia Fouco''  Pamiątka po mojej mamie, dostała tę walizkę od taty, z okazji trzynastej rocznicy ślubu, a ja ją dostałam na trzynaste urodziny. Na samo ich wspomnienie otarłam pojedynczą łezkę spływającą po moim policzku. Zginęli w pożarze....która ja wywołałam...nienawidzę siebie, przeze mnie zginęli! .... i nic na to nie poradzę.
Zaczęłam pakować swoje rzeczy do walizki, było tego bardzo mało. Konkretnie tylko mój pluszowy miś Bernie, moja ukochana zapalniczka i.... i to wszystko. Jestem biedna, nie ukrywam tego bo nie muszę. Zawsze byłam tą złą, ale ja się jeszcze zemszczę! Poczują gniew wielkiej, wszechmogącej Willow!!! 
Wzięłam walizkę i ruszyłam cicho w stronę wyjścia. Musiałam tylko wyminąć wychowawców i jakiś chłopaków. Na szczęście znałam to miejsce na pamięć. Musiałam tylko poczekać na godzinę piętnastą, wtedy jest zmiana nauczycieli dyżurujących.
     Wybiła godzina piętnasta. To moja jedyna szansa na wolność. Zaczęłam biec w stronę wyjścia, czułam się jakby zostało jeszcze pięć kilometrów, a tak naprawdę to tylko zostało kilka metrów....trzy....dwa...jeden metr. Drzwi były już tuż, tuż, gdy nagle.
- FOUCO!!!- krzyknął męski głos.
- O nie! Nie pozwolę tu traktować się jak śmiecia! -pomyślałam.
Chwyciłam klamkę drzwi, po czym je pociągnęłam. Przez chwilę słońce mnie oślepiło, mimo iż była zima, jednak nie interesowało mnie to. Byłam wolna! Czułam się bosko! Jednak nie miałam tyle szczęścia ponieważ tym głosem okazał się dyrektor, który chwycił mnie za ramię.
- Dokąd to?!-zaczął mnie szarpać.
- PUSZCZAJ MNIE!- wrzasnęłam próbując się wydostać.
Nie mogłam się poddać, to moja jedyna szansa na wolność! Musiałam działać szybko, a jedyne co przyszło mi do głowy to zaatakować go maja 
mocą... albo ogłuszyć. Tak jak postanowiłam, tak zrobiłam. Nagrzałam swoją rękę do wysokiej temperatury i przybliżyłam dłoń do jego ramienia.

- AŁ!!! - puścił mnie z krzykiem.
Wybiegłam jak burza, już nic się nie liczyło. Byłam wolna! 
Biegłam dopóki słońce mnie nie zaczęło oślepiać, chciałam uciec z Nasturii, te królestwo jest przeklęte!

***

     Po dwudziestu minutach biegu byłam już w porcie. Chciałam uciec z tego miejsca, dlatego też cicho i dyskretnie schowałam się w jednej z skrzyń. Czułam jak jestem przenoszona na statek. Miałam nadzieję, że nie trafię do jakiegoś gorszego miejsca niż Nasturia.



*************************************************

Spale was ^^ - Willow


Willow nie ten tekst XD.. A teraz Kaczki... Znaczy się Koniec rozdziału :D Mam nadzieję, że nie zepsułam rozdziału ;--; Podobało się? ... hmm A teraz pisać będzie Van

~Psuja Kinia

(PS: Nawet nie wiem czy dobrą czcionkę wybrałam XD)
(PS2: Ja nic nie mam do blondynek i rudych dziewczyn XD po prostu zbieg okoliczności )

4 komentarze:

  1. Huehuehue, nie zepsułaś nic, wszystko gites/z majonez xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie zepsułaś. Rozdział supcio, bardzo fajnu. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre jak kisiel z majonezem XD
    Rozdział świetny ^^
    Weny
    Pozdrawiam ~Snowmoon

    OdpowiedzUsuń
  4. Ma krótkie, lokowane ognisto-rude włosy, brązowe włosy i tak jak Agata 



    Pięć minut się nad tym zastanawiałam xD

    Taak wiem rozdział opublikowany w 15 roku a ja piszę ten komentarz dwa dni przed 2017 xD
    Ale rozdział świetny :3

    OdpowiedzUsuń

Do Anonimków!
Jeśli piszecie komentarz, prosimy was o podpisy w dowolnym miejscu w komentarzu.
Pozdrawiamy!
~Elsa
-Jack
~Ania
-Kriss