poniedziałek, 23 listopada 2015

3. Zamach na moje życie!

Leciałem sobie spokojnie nad Oceanem Spokojnym, kierując się naprawdę okrężną drogą na Biegun. Mikołaj swoją zorzą przerwał mi zamrażanie Australii, ale co ja poradzę? Jestem tylko mrówką, a North to wyrafinowana królowa i każdy ma się go słuchać!
Na Biegunie wylądowałem około 8:30 czasu polskiego. Nie obeszło się bez kłótni z kochanym Phil'em i przepychanek do drzwi. Strażnicy już się zebrali przy globusie.
  - Witam pracowite mróweczki! I ciebie, najjaśniejsza pani. - ukłoniłem się Świętemu. Jego znudzona mina, czy, jak to inni nazywają, skupiona, się nie zmieniła. Westchnąłem i się podniosłem. - Widzę, że sprawa poważna. O co chodzi?
  - Najpierw, Jack... - staruszek się odwrócił, a Zając strzelił się w łebek.
Po chwili pod moim nosem znajdowała się taca pełna pierniczków.
  - Zjedz ciasteczko. - rozkazał Mikołaj.
  - North, myślałem, że po coś sensownego mnie tu sprowadziłeś... - powiedziałem, szamając trzy chrupiące pierniki na raz. Przełknąłem. - A nie po ocenę swojego nowego przepisu na wypieki. Swoją drogą... za mało czekolady.
  - To jest nasz Jack. - powiedziała Ząbek.
Popatrzyłem na nią pytająco.
  - Piasek śledził Mroka. - zaczął wyjaśniać Zając. - Opowiedział nam, że Mrok planuje przysłać swoich szpiegów, którzy...
  - Czyli żadna nowość, Kangurku. - przerwałem, obracając kolejne ciastko między palcami.
  - ...którzy będą łudząco podobni do nas, bałwanie.
  - Ciastka są zaczarowane. Mają zadanie zdemaskować każdy inny czar. - dokończył Mikołaj. Teraz Piasek zabrał głos.
Nad jego głową zaczęły latać śnieżynki, konie Mroka i czaszka. A na końcu Mrok w sukience.
Ostatni widok Piasek szybko zamienił na nagrobek z moimi inicjałami.
  - Mrok chce mnie zabić. To też normalka. - jeśli chodzi o jego próby unicestwienia mnie, już od dwustu lat się tego nie boję.
  - Sześćset osiemnaście lat jest rokiem, w którym Strażnik jest najsłabszy. Zjawisko to powtarza się potem co jakieś dwieście, trzysta lat. Przeczuwamy, że Mrok chce zatopić pazury na tobie właśnie w tym roku. A nawet w tym miesiącu.
  - I co?
  - Musimy cię ukryć w miejscu szczęścia i miłości. Gdzieś, gdzie Mrok cię nie znajdzie...
Dalej pamiętam jedynie to, że siłą wpakowali mnie do sań Mikołaja, napad na latający powóz i mocne "ała".
A potem się obudziłem z głośnym "nie!". Nie pamiętam nawet, co mi się śniło. Zamiast tego zobaczyłem kompletnie obce mi twarze. W tym jedną, zadziwiająco piękną.
  - Witam drogie panie, szanownego pana i wikinga. Na imię mi Jack. Jack Frost. Mogę wiedzieć, gdzie jestem?
  - Sądzę, że najpierw wytłumaczysz się ty. - rzekła blondynka o turkusowych oczkach.
  - Yyyyy, to tak...
Opowiedziałem im zmyśloną historię o tym, jak lecąc walnąłem w drzewo. Chciałem nie brzmieć jak idiota mówiąc, że Książę Ciemności przeprowadził zamach na sanki Świętego Mikołaja. Chociaż i tak uznali mnie za totalnego psychola z jakimś poważnym zaburzeniem psychicznym. Potem zostawili mnie samego a to, że byłem potwornie zmęczony, pozwoliło mi jedynie klapnąć się z powrotem na dziwnie miękkie łóżko i zasnąć.
I nic mi się nie śniło. Przynajmniej nie pamiętam co, ale tym razem już się z krzykiem nie obudziłem.
Jakaś kobieta w fartuchu przyniosła mi zacne śniadanko. Tosty francuskie i wino. HM... dziwne. Chcą mnie upić już pierwszego/drugiego dnia? Oczywiście wszystko pochłonąłem jak lew, którego głodzili ponad tydzień.
  - Królowa chce się z tobą widzieć. Czy masz na tyle sił, ażeby samodzielnie wstać i udać się do sali tronowej?
Albo jeszcze śnię, albo ktoś mnie przeniósł w czasie. Albo trafiłem do zacofanego miasta... królowe?  I ten śmieszny sposób mówienia i akcent... dziwne.
  - Myślę, że problemu nie będzie. - powiedziałem, wstając.
Kobieta schowała głowę za tacę. Czemu? Przecież spodnie mam, bluzę też...  i co? Kręcąc głową wyszedłem z pokoju i co zastałem? Czerwony korytarz z czerwonym dywanem.
  - Hollywood na pewno tak zacofane nie jest... - mruknąłem, patrząc na czerwoną tkaninę na podłodze. - A teraz idź człowieku i szukaj tej całej sali tronowej...
Po dwóch godzinach błądzenia i włażenia w złe pokoje, stałem przed tą cudowną... znaczy normalną (XD) blondynką. Wypytała mnie szczegółowo o to, kim jestem, skąd jestem, po co tu przyszedłem i inne. Kiwała głową kiedy mówiłem, że jestem Strażnikiem Marzeń, ale wątpiłem, by słuchała, albo brała mnie na poważnie...
---
Kolejna osoba spod opieki Wiki jest podejrzewana o choroby głowy...
Wprawdzie, miała pisać Elsa, ale jakoś tak wyszło, że napisałem ja.
Teraz next osoba z kolejki ;)
-Jack

Jack idiota się pożegnać nie umie:
Pozdrawiam i
Pa!
~Infernal Queen~

9 komentarzy:

  1. Rozdział super i (co można było spodziewać się po Infernal Queen XD) Przezabawny!
    No, to tera moja kolej XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekamy na rozdzialik :3
      Hyhy, po mnie? Spodziewać? No gdzieee xDDD no, może troszkę...
      ~I.Q.~

      Ależ ty skromna..
      -ADDB

      .........patelnia!
      I ADDB nima. Pewnie po SPATULA'ę poleciał (VIP-y wiedzą xd) ...
      ~I.Q.~

      Usuń
    2. A spatula to nie do robienia papierowych sałatek xD?

      Usuń
    3. SPATULA je do wszystkiego
      -ADDB

      .............ok. Ja tu wcale podtekstu nie znalazłam... xD
      ~I.Q.~

      Usuń
    4. Zboczeniec... xD

      Racja xD
      -Alex

      Usuń
    5. Ola, Alex, te tematy tylko na Hangoutach xDDD

      Usuń
  2. Super rozdział. Czekam na kolejne.


    Zapraszam do mn: http://jelsahistoriaprawdziwejmilosci.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Co za rodział XD
    Ale najpierw zjedzcie ciasteczko, bo nie wiem, czy ktoś się pod was nie podszył XD
    Tylko dam trochę więcej czekolady XDDD
    Nie mam weny na komentarz sooooł
    Weny dla Marti (?)
    Pozdrawiam ~Snowmoon

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja co mam napisać?

    Super rozdział ! :D * mega motywujący komentarz*

    ... jak czytam wasze posty to se myślę, że zepsuję wam historie ;----------; KINIA tyko umie psuć ;--;

    OdpowiedzUsuń

Do Anonimków!
Jeśli piszecie komentarz, prosimy was o podpisy w dowolnym miejscu w komentarzu.
Pozdrawiamy!
~Elsa
-Jack
~Ania
-Kriss