wtorek, 19 stycznia 2016

10. U nas jest chyba jakiś zjazd o którym nie wiemy...

- Trzeba go przesłuchać, ja Ci mówię! A może po prostu się zgubił w naszym królestwie? Albo jest przysłany przez Hansa, ale może być przyjazny i na dodatek wygląda tak słodko koło Elsy... Kochanie, ty mnie słuchasz? - zapytałam w końcu po 5 minutach patrzenia się na nieobecną twarz blondyna.
- Tak, oczywiście.
- Więc jak mówiłam. Pójdziemy tam w nocy, przywiążemy go do krzesła, weźmiemy do pokoju bez okien i przy świeczce go przesłuchamy. Wtedy na pewno powie prawdę! - rzuciłam podsumowaniem mojego wywodu na temat przesłuchania tego dziwnego przybysza.
- Yyyyyy.... Ale o kim ty mówisz? - To było oczywiste Aniu, oczywiste!
- Wiedziałam, że mnie nie słuchasz! - natychmiast przybrałam pozę oskarżycielską, jeżeli tak można nazwać nerwowe tupanie nogą oraz zakładanie rąk na biodra lub pierś. - Cały czas mówię o Jacku!
- Na początku gadałaś o sukienkach! - podniósł ręce na znak pokoju.
- Nieważne - machnęłam ręką na znak zapomnienia. - Elsa nie byłaby zadowolona z czegoś takiego...
  Mimo że byliśmy w połowie drogi do końca naszej trasy to zawróciliśmy do pałacu. Kiedy wchodziliśmy już po schodach, nagle zza rogu wybiegła moja siostra. Oboje spojrzeliśmy pytająco na nią, a ona od razu odpowiedziała.
- Ktoś jest pod bramami - powiedziała, nadal idąc przed siebie nie zwracając większej uwagi na lecącego za nią Jack'a.
  Razem podeszliśmy do bramy, za nią nie było miłego widoku. Na chodniku klęczała jakaś dziewczyna, wyglądała jakby ją ktoś dosłownie przed chwilą pobił. Krew po prostu z niej ściekała.
- Bła - agam, pomocy... - zdążyła zaledwie powiedzieć parę słów i od razu zemdlała.
  Usłyszałam swoje imię z ust Kris'a, od razu widząc stan mojej siostry i wzrok blondyna, wiedziałam co zrobić. Nawet nie wiem kiedy chłopaki zniknęli tak samo dziewczyna.
  Po pewnym czasie kiedy siostra się uspokoiła, postanowiłyśmy pójść poszukać Jacka i Kristoff'a. Znaleźliśmy ich po 15 minutach błąkania się po zamku co jakiś czas pytając służby czy ich nie widzieli.
  Wszyscy czekaliśmy pod drzwiami do pokoju gościnnego, aż wyjdzie lekarz. Wyszedł kilka minut potem od razu zdając relacje. Kiedy Elsa go odprawiła każdy odetchną z ulgą, lub przynajmniej ja. Od razu zaproponowałam żeby każdy poszedł już spać. Jedynie Jack'owi nie podobał się pomysł z powodu głodu. Elsa zadeklarowała się, że zaprowadzi go do kuchni, więc ruszyłam spokojnie do swojej sypialni.
  Rano obudził mnie dźwięk upadku tuż pod moim pokojem, okazało się, że to jedna ze służących wywróciła się śpiesząc. Podobno jakieś dwie dziewczyny przybyły do nas z daleka. Czy to u nas jakiś zjazd czy coś i my o tym nie wiemy, że tak ostatnio dużo przyjezdnych?! Nie ważne. Postanowiłam jeszcze przed śniadaniem porozmawiać Elsą i może zobaczyć nowo przybyłych gości. Ubrałam się i od razu poszłam w kierunku gabinetu blondynki. Tak jak się spodziewałam, była tam z dwiema postaciami. Od razu usłyszały moje wejście i odwróciły się moją stronę.
-... A to właśnie moja siostra Anna. - odparła królowa pokazując na mnie ręką, podeszłam bliżej przyglądając się dziewczynom. One też nie były mi dłużne i tak samo się patrzyły na mnie.
- Witam was w Arendell.. - powiedziałam uroczystym głosem, jednak po chwili już się uśmiechałam łagodnie. - Ania miło mi was poznać...?
- A tak, jestem Vanessa.
- Thalia.
-  Vanesso i Thalio.
- Aniu pójdź po Kristoff'a, zaraz śniadanie.
- No tak! Do zobaczenia przy stole! - krzyknęłam wypadając z pomieszczenia jak torpeda.
  Pognałam jak najszybciej do stajni, tam, jak zwykle, spał sobie smacznie mój chłopak ze swoją małą gitarą na brzuchu.
- Kristoooooff!!!! - krzyknęłam tuż nad uchem chłopaka. - Wstaaawaaaj!!! - Widząc, że same zdzieranie gardła nie działa zaczęłam szarpać go za ramiona.
- Już... wstaję... - mruknął przekręcając się na drugi bok, jednak po chwili gwałtownie się podniósł. Znowu pozycja oskarżycielska.
- Nareszcie! - wykrzyknęłam,
- Coś się stało? - wstał, przez co teraz ja musiałam zadzierać głowę do góry,
- Jak ty wyglądasz! Chodź tu... - zaczęłam strzepywać z niego słomę. - I tak, stało się. Godzinę temu przybyli do nas goście z prośbą o wskazanie jakiegoś miejsca na nocleg, więc Elsa zaproponowała komnaty.
- To ilu ich jest?
- Ile, nie ilu. - poprawiłam go przy okazji kończąc układać włosy - To dwie dziewczyny. Jedna zachowuje się trochę jak szpieg. I w dodatku ma rude włosy... Może Hans ją przysłał?
- Hans siedzi w więzieniu, kochanie...
- Racja. W sumie to może być miła. Teraz wszyscy są na śniadaniu to je poznamy. Właśnie! Ja tu gadam, a miałam cię szybko do jadalni zaprowadzić! Idziemy! - zarządziłam, wiedząc, że i tak już jesteśmy spóźnieni.
 Po 5 minutach oboje już byliśmy w jadalni, wszyscy czekali tylko na nas. Elsa zapoznała od razu Kris'a z nowymi gośćmi. Siadłam obok blondynki nakładając sobie po trochu z każdego półmiska. Trudno było nie zauważyć dziwnego wzroku dziewczyn zatrzymanego na Jack'u. Moja siostra właśnie miała chyba coś powiedzieć jednak przeszkodził jej białowłosy, który zaczął znienacka się krztusić. Nikt nie wiedział o co chodzi, po chwili okazało się, że zjadł krewetki w pancerzach do tego ostrym sosie. Czarnowłosa zaproponowała pomoc jednak wszyscy zwrócili wzrok na Kristoff'a, z resztą ja też.
- Sytuacja opanowana, moi drodzy - obwieścił już normalnie Jack, zasiadając po chwili do stołu ponownie.
  Nie zdążyłam podnieść widelca do ust, a ktoś wleciał do pomieszczenia.
 - Pacjentka się budzi! - ogłosił mocno czerwony na twarzy lekarz. 
  Każdy, oprócz nowo przybitych osób, gwałtownie wstał i ruszył do pomieszczenia rannej. Vanessa i Thalia były nieco zdezorientowane, ale poszły za nami. Wpadliśmy do pokoju zapełniając jedną drugą pomieszczenia. Dziewczyna była cała w bandażach i wierciła się niemiłosiernie. Przypominało to pobudkę białowłosego, tyle, że nie było tak dużo tego czarnego "piachu". Dziewczyna dostając co raz większych drgawek po niespełna 3 minutach osiągnęła punkt kulminacyjny który nastąpił wraz z krzykiem.
- Iris, nie! - krzyknęła podnosząc się do pozycji siedzącej, jednak nie na długo.
  Grymas bólu pojawił się na jej twarz zmuszając ją do leżenia. Na chwilę przymknęła oczy normując oddech. Elsa wraz z doktorem podeszli bliżej próbując nawiązać rozmowę z dziewczyną, niestety na marne. Lekarz stwierdził, że to z powodu zdarcia gardła.
  Wiedziałam, że wraz z chłopakami i naszymi gośćmi na nic się nie przydamy, więc zarządziłam wrócenie do jadalni.
- Elsa gdyby coś ruszyło się w sprawie tej dziewczyny, od razu przekaż mi. Dobrze? - zapytałam, jako ostatnia wychodząca z pokoju.
- Oczywiście... - odpowiedziała, uśmiechając się do mnie.
  Po chwili wróciłam do reszty. Wchodząc do pomieszczenia o mało co nie dostałam galaretką w twarz... 
------------------------------
Hej! Rozdział wyjątkowo szybko (jak na mój ostatni miesiąc, strasznie zawalony dlatego xd) i dlatego zaciesz! :D Teraz pisze Jack! Zapraszam też do posta niżej na zgłoszenia do pisania postacią Elsy ^^
-Ola i Anna

2 komentarze:

Do Anonimków!
Jeśli piszecie komentarz, prosimy was o podpisy w dowolnym miejscu w komentarzu.
Pozdrawiamy!
~Elsa
-Jack
~Ania
-Kriss