środa, 24 lutego 2016

13. ,, Ludzie są naiwni ''

    WOW. Ona czarodziejuje! Tak samo jak ja! WOW! (Ta, Willow się podnieca XD - dop. aut) Tylko, że ja czarodziejuje ogniem a ona... naturą.. przyroda, rośliny i tym podobne, wiadomo o co chodzi. Jednak jest taki ktoś jak ja! (Może) W końcu ktoś mnie zrozumie!
     Tłoczyłam w sobie ten długi monolog, patrząc na kwiatek, który wyczarowała w swojej dłoni Gabriela. Z tego co pamiętam z harcerstwa (tak, Willow była w harcerstwie - dop. aut) to, to jest dzwoneczek księżycowy. Westchnęłam z uśmiechem. Nie wiem czemu ale uważam, że tan kwiat jest piękny... chociaż nie jest z ognia. Po chwili ocknęłam się i spojrzałam na dziewczynę.
- Ja jestem Willow -powiedziałam prostując się- I ten.. dziękuję za uratowanie.. nie musiałaś tego robić...
Byłam ... zestresowana?  Nieśmiała? Dziwne.. ja przecież takie nie jestem i nie byłam.
- Drobiazg -odpowiedziała z lekkim uśmiechem a kwiat w jej dłoni zniknął.
- Ze mną jest naprawdę coś nie tak...-westchnęłam patrząc na moją walizkę.
- Dlaczego tak sugerujesz?-zapytała.
- Zapomniałam, że mam klaustrofobię ...
- Hm.. może troszkę ... Dlaczego byłaś w skrzyni?-zmieniła temat rozmowy.
- Nie stać mnie na bilet.. uciekłam z sierocińca. Ciężkie życie -westchnęłam patrząc w niebo.
Nastała cisza.
- Zimno tu trochę...(z tego co wiem jest zima .. więc no .. jest zimno- dop. aut.)- odparłam pocierając dłońmi o moje ramiona.
- Tak... -powiedziała- Nic na to nie porodzę...
- Yhym..
Od razu było widać, że rozmowa się nie kleiła...Widocznie rośliny i ogień nie pasują do siebie... Albo za mało się znamy.
    Nie wiem kiedy zasnęłam a kiedy się obudziłam statek dotarł do portu.
- Hej.. wstawaj, jesteśmy w Arendell - Gabriela lekko szturchała mną.
- Jeszcze chwilę mamusiu...-poruszyłam się przez co spadłam na ziemię.
- Ał... -wstałam- Przyciągam kłopoty więc radze ci uważać.
- Nie będzie aż tak źle! -uśmiechnęła się.
,,Na pewno..'' mruknęłam w myślach.
Wyszłyśmy ze statku i zaczęliśmy kierować się w niewiadomą stronę.
   Po kilkunastu minutach doszliśmy na targi. Cały czas miałam przy sobie swoją walizką. Nagle zobaczyłam stragan z jedzeniem. Jedzenie...
Powoli podeszłam do straganu, zagadałam sprzedawczynie, okazała się miłą starszą panią. Kiedy odwróciłam jej uwagę ukradłam bochenek chleba i szybko schowałam do torby.
- Hm.. Ja chyba podziękuje .. do widzenia pani!- odeszłam z miną ''grzecznej dziewczynki''.
Podeszłam do Gabrieli, która stała i patrzyła na mnie.
- Willow..?
- Czasem zadziwia mnie to, jak ludzie są naiwni.. chlebka?-podałam jej kawałek chleba.
- Ukradłaś to -warknęła.
Znalazła się grzeczna dziewczynka.
- Może- ugryzłam kawałek pysznego pieczywa.
- Willow!-ryknęła na mnie.
W tym momencie każdy, dosłownie każdy(!) spojrzał w moją stronę, nawet tamta staruszka.
- Złodziejka! Ukradła mój chleb!-krzyknęła staruszka.
- Em...Papa!- zaczęłam biec.
    Nie wiem kiedy dotarłam do lasku. Bez wahania wdrapałam się na drzewo. Wdrapałam się na sam czubek. Stąd bardzo dobrze widać zamek, który jest pod pewnym kątem piękny. Nagle usłyszałam szelest liści i odgłos łamania gałązek. Po chwili w dole zauważyłam Gabriele, szukała mnie, nie rozumiem po co, ale szukała.
    Na moje nieszczęście noga zsunęła mi się z gałęzi i spadłam na dół.. a nie mówiłam? Przynoszę pecha!
*********************************************************

Witajcie ziemniaczki! Rozdział ... jest krótki i fatalny ;_; wybaczcie ;_; Możecie mnie ukamienować, powiesić, zastrzelić, spalić, zamrozić,  odmrozić i dać lwom na pożarcie ;_;

Więc... teraz next osoba z kolejki! <3

Bay!

1 komentarz:

  1. nie zrobię niczego z tej listy, ale wymyślę coś gorszego jak nie przestaniesz :-P
    mówiłam ci już coś o twoim narzekaniu, że jest źle.
    praktyka czyni mistrza.
    rozdział jest fajny i nawet wiem jak go kontynuować ^.^
    Do napisania,
    Kisielek :-D

    OdpowiedzUsuń

Do Anonimków!
Jeśli piszecie komentarz, prosimy was o podpisy w dowolnym miejscu w komentarzu.
Pozdrawiamy!
~Elsa
-Jack
~Ania
-Kriss